z całej podróży do Polski.
Stoję wieczorem przed moją starą kamienicą w Prudniku, na ulicy Królowej Jadwigi, i czytam, co tam za tabliczka wisi.
"Stowarzyszenie Kultury i Edukacji Romów w Prudniku".
Spytałam w hotelu, czy coś więcej na temat wiedzą. Nie, a co tam, Cygany? Niee.
Gugluję, znajduję wiele wpisów na temat na stronie fejsu. Warsztaty, wspólne gotowanie, wyprawy do biblioteki miejskiej, wspólne czytanie, majsterkowanie, rozmowy, festyny... co roku Dni Kultury Romskiej, organizowane w parku, z tańcem i muzyką.
Na trzepaku, gdzie kiedyś bawiłam się z Alą z piętra wyżej, teraz robią fikołki cygańskie dzieci.
Wiesz, mówię do Tobiego, tutaj muszą angażować się ludzie, którzy wtedy jak ja, jako dzieci, bez obawy i z ciekawością zawierali znajomości, kontakty i przyjaźnie z małymi Cyganiątkami. Bo nie było nam wolno, był prikaz od rodziców.
"Spiel nicht mit den Schmuddelkindern", jak w tej piosence, nie baw się z brudnymi dziećmi.
A po kryjomu bawiliśmy się razem, obie strony byly siebie ciekawe, nawzajem sobie egzotyczne. Moja koleżanka, Koczka, oficjalnie Barbara, spod dziewiątki... pod koniec lat 70tych wyjechała z rodziną do Szwecji.
Dobrze, że tak jest, pomimo, że to nadal dla niektórych Schmuddelkinder. Zaproszenia na imprezy w formie: dla dzieci romskich i POLSKICH. Serio. Ale zawsze jakiś początek.
Zdjęciowo. Kościół w Rudziczce, w którym nie byłam ochrzczona, bo była ostra zima, i dokonano tego sakramentu na plebanii, ciepłą wodą. Kościół ma dach w kształcie kapelusza napoleońskiego, i datę budowy 1803.
No widzisz, spontan może być cudowny, miłe wspomnienia z dzieciństwa, stare miejsca, piekny urlopu.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńByło świetnie, ale i męcząco, bo ja nie daje rady długo siedzieć bez ruchu. Ale już widzę konstrukcje moich stóp 😎 pozdrawiam serdecznie, Ula.
UsuńFaktycznie najlepsze, a bałaś się, co z tego w ogóle wyjdzie.
OdpowiedzUsuńWiele miejscowości ma ładne ratusze, gdy szukam informacji, to zawsze wśród zabytków wymienia się kościół i ratusz:-)
Prudnik ma sporo świetnych budynków, a ten mój nie- chrzcielny kościół jest kilka km oddalony. Tobi był zachwycony wszystkimi trzema palacykowymi witaminowo rodzin Fränkel I Pinkus, w jednej z nich bylismy- moja stara szkoła.
UsuńAch, jak mnie swędziało, że byłaś w Polsce! Nareszcie! Przez skórę Cię czułam.<3
OdpowiedzUsuńO patrz, telepatia 😘 jakby to tak daleko jeszcze nie było...
UsuńWiesz- życie mnie nauczyło jednej rzeczy - ilekroć podchodzę do czegoś z wielką obawą i niepewnością to zawsze ta rzecz okazuje się była stokroć lepsza od tego co o niej myślałam. Nigdy nie byłam w Prudniku, ale to co widzę na zdjęciach podoba mi się!!! Cieszę się, że jesteś zadowolona z tego pobytu!!!
OdpowiedzUsuńByło świetnie, ciekawie, ale i otrzeźwiająco, Prudnik jest w każdym razie ciekawy, I ma sporą historię za sobą.
UsuńFajna sentymentalna podróż. Ktoś miał niezły pomysł na zagospodarowanie bidynku, w którym wcześniej mieszkałaś.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy, bo prudniccy Cyganie zawsze będą bliscy mojemu sercu.
OdpowiedzUsuńA wspomnienia na długo pozostaną…
OdpowiedzUsuńWspomnienia i to, co mnie uksztaltowalo.
UsuńTakie wyprawy w przeszłość to nasze wspomnienia. Ale i zahaczamy o świat współczesny. Czyli niech żyją wakacje. Usciski
OdpowiedzUsuńTak jest! A ciekawy temat dzisiaj masz na blogu, chętnie się podpięłam 🙂
Usuń